Mount Cameroon – najwyższa góra w Kamerunie

Mount Cameroon – najwyższa góra w Kamerunie

Mount Cameroon – najwyższa góra w Kamerunie

Mount Cameroon – najwyższa góra w Kamerunie mierzy 4040 m n.p.m. Zdobyłem ją w 31 października 2016 roku.

Górę Kamerun można zdobyć w jeden dzień, ale nam zależało na czymś innym. Chcieliśmy spędzić w Parku Narodowym prawie cały tydzień. Liczyliśmy na to, że nadarzy się okazja, by na własne oczy zobaczyć leśne słonie. Mount Cameroon nie jest bardzo popularną górą. Rocznie w trekkingach bierze tu udział niemal sto razy mniej turystów niż w rejonie Kilimandżaro. Mieliśmy nadzieję, że dzięki temu zobaczymy zwierzęta na naszej drodze.

Trekking na Mount Cameroon

Był wczesny ranek. Październikowa końcówka pory deszczowej dawała się nieco we znaki. Padał niewielki deszcz. Bujna zieleń gęstego lasu tropikalnego porastającego zbocza wulkanu uprzyjemniała początek wędrówki. Dość szybko pokonaliśmy dziewięćset metrów podejścia do pierwszej górskiej chaty. Nadciągnął rzęsisty deszcz. Schroniliśmy się pod dachem i cierpliwie czekaliśmy. Nie nudziliśmy się jednak. Na krzakach nieopodal gromadziły się piękne, kolorowe ptaki. Nagle naszą obserwację przerwał trzask. Drzewo, na które patrzyliśmy, złamało się. Zdziwiliśmy się mocno. Tak nagle? Bez powodu? Ptaki zniknęły przestraszone.

Deszcz szybko przeszedł i ruszyliśmy dalej, opuszczając zalesioną okolicę. Drzewa zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Znaleźliśmy się w rejonie z pojedynczymi, niezbyt wysokimi krzakami, gęstą trawą i coraz liczniejszymi skałami. Zza chmur wyszło słońce. Zrobiło się bardzo przyjemnie. Zachód słońca nad Gwineą Równikową wyglądał zachwycająco. Przyśpieszyliśmy. To był najtrudniejszy odcinek tego dnia. Najbardziej stromy. Podczas wspinaczki trzymałem się traw i skał. Wypatrywałem białych malunków znaczących drogę. Nie byłem pewien, czy szedłem po szlaku. Emocje powoli opadały. Robiło się zimno. Byliśmy na niemal 2800 m n.p.m. Ogrzany przy ognisku, w suchym ubraniu i najedzony mogłem w końcu unieść głowę, aby zobaczyć tysiące gwiazd skrzących się na bezchmurnym niebie.

Plan zakładał, że drugiego dnia staniemy na szczycie. Czasu mieliśmy sporo, ale dystans też nie był mały. Ruszyliśmy bez pośpiechu. Po pięknym, słonecznym poranku pozostało już tylko wspomnienie. Okolica tonęła w gęstej mgle. Wzmógł się wiatr. Krople osadzały się dosłownie na wszystkim. Na mojej brodzie mieszały się z potem. Widoczność nie przekraczała pięciu metrów. Coraz mniej traw porastało wzgórza. Pojawiło się więcej skał i lawy. Ale i one zniknęły. Został jedynie wulkaniczny pył. Brnęliśmy w nim jak w kopnym śniegu. Dookoła nie było nic widać. Nagle stanęliśmy na szczycie.

Mount Cameroon – najwyższa góra w Kamerunie
Mount Cameroon – najwyższa góra w Kamerunie

Zmienna pogoda na Mount Cameroon

Zdobyłem najwyższą górę Kamerunu! Tym razem obyło się bez pięknych krajobrazów i widoków z góry. Gęsta mgła, jak mleko. Wiatr gnał chmury z ogromną prędkością. Aparat wyglądał po chwili, jak bym wyjął go spod prysznica. Z brody, jedna po drugiej, skapywały mi krople wody. Słońce i błękitne niebo. Pejzaż zmienił się diametralnie. Wystarczyły niecałe dwie godziny. To, co nieprzyjemne, zostało za nami. Na górze. Jedynie wiatr dął nieprzerwanie z ogromną siłą. Porywy niemal nas wywracały. Nudne czarne rumowiska skalne zastąpiły łąki pełne falujących traw. Po kolejnej godzinie słońce zaszło. Zrobiło się ciemno. Ostatni fragment trasy wiódł pośród trzcin sięgających nam aż do ramion. Wciąż w dół, przez wyschniętą rzekę i kolejną łąkę. Droga zdawała się nie mieć końca.

Gdy dotarliśmy wreszcie do upragnionego obozowiska, odetchnąłem z ulgą. Wyciągnąłem ukrytą w plecaku wiśniówkę. Wznieśliśmy toast i usiedliśmy na deskach. Zmęczył nas ten dzień. Element baśniowy wprowadzony do żołądków zwiększył doznania i emocje, a jednocześnie uwydatnił nasze zmęczenie. Nie mieliśmy siły, nawet by wejść do namiotu. Nocą kilka razy się budziłem. Nie wiem, czy ze zmęczenia, czy pod wpływem emocji. Pogoda zmieniała się jak w kalejdoskopie. Wichura szalała. Czekałem, aż wiatr uderzy w namiot z ogromną siłą. Nie uderzył. A może uderzył? Nie wiedziałem, bo zasnąłem. Po chwili obudziłem się znów, tym razem w kompletnej ciszy. Słyszałem tylko chrapanie Łukasza. I znów odpłynąłem. Kolejne przebudzenie i tym razem deszcz. Burza w końcu przyszła. Sprawdziłem, czy namiot nie przecieka. O świcie nie wiedziałem już, czy to wszystko mi się śniło, czy zdarzyło się naprawdę

Relacja i zdjęcia z podróży do Kamerunu

Relacja z podróży do Kamerunu i wędrówki na Mount Cameroon w roku 2016 na blogu

Zdjęcia z podróży do Kamerunu i wędrówki na Mount Cameroon w roku 2016