Mount Binga – najwyższa góra w Mozambiku
Mount Binga – najwyższa góra w Mozambiku. Mierzy 2436 m n.p.m. Zdobyłem ją 26 sierpnia 2017 roku.
Jedziemy do siedziby tutejszego Parku Narodowego Chimanimani po przewodnika. Nie ma go. A zatem jest tak, jak często w Afryce. Czekamy cierpliwie. Przyjeżdża z innymi pracownikami Parku po godzinie. To starszy pan. Nosi mundur służb parkowych, a w ręku trzyma karabin. Lekko kuśtyka na jedną nogę. Nie mówi zbyt dobrze po angielsku. Bierzemy go – nie ma wyboru. Jakoś damy radę.
Dziurawą drogą rozpadającą się taksówką docieramy do tak zwanego Base Campu. Możemy odetchnąć z ulgą, bo nic po drodze nie odpadło z samochodu.
W góry! Po pokazaniu strażnikom opłaconego pozwolenia na wejście możemy ruszać. Rozpoczynamy dwudniową wędrówkę na najwyższą górę Mozambiku i drugą pod względem wysokości górę Zimbabwe. Ostro pod górę. Po kamiennych schodach. Przez las. Słońce mocno grzeje. Powietrze nie jest przejrzyste ze względu na wypalane w okolicy trawy. Pot cieknie ciurkiem. Woda szybko znika z butelek. Podobno w górach można pić wodę ze strumieni, co zamierzamy oczywiście robić. Musimy wciąż uważać, bo jest tu sporo węży. Tak mówią.
Po niemal trzech godzinach podejścia docieramy do kamiennej górskiej chaty na wysokości około około 1700 m n.p.m.. W środku znajdujemy salę ze stołami, ławami, skrzyniami i kominkiem. Z daleka dostrzegamy szalejące płomienie wypalanych traw. Wraz z nadejściem ciemności odnosimy wrażenie, że ogień zbliża się w szybkim tempie. Ogień buszuje całkiem niedaleko. Już go nawet słyszymy. Poza tym ciemno. Na niebie widać Drogę Mleczną. Niebo rozświetlają tysiące gwiazd.
Trekking na Mount Binga
Wstajemy o 3. Ogień nas nie strawił. Budzimy przewodnika i ruszamy na górę. Zapowiada się przynajmniej trzygodzinne podejście. Oczywiście przewodnik nie ma latarki. Wypatruje właściwej drogi w ciemnościach, pośród traw, kamieni i skał. Wypatruje z dobrym skutkiem. Gubimy się tylko kilka razy. Lubię chodzić w górach po ciemku. Nie chodzi o to, że nie lubię pięknych widoków. To wędrówka inna. Inaczej się odczuwa marsz pod rozgwieżdżonym niebem. Czas płynie jakby inaczej. Żmudne podejścia nie przeszkadzają, a te bardziej strome są jakby łagodniejsze. Ognia już prawie nie widać. Zniknął. Może mgła ugasiła pożar? Nabieramy wody do pustych już butelek i wrzucamy do nich tabletki odkażające. Krok po kroku kontynuujemy podejście na Mount Binga. Przewodnik idzie w swoim świecie. Bez słowa. Potyka się co kilka kroków o własne nogi. Trzymamy kciuki żeby nic mu się nie stało. Doceniamy jego milczącą obecność.
Widać brzask poranka, gdy wdrapujemy się na jedną z przełęczy. Doskonale widzimy zarys góry Binga. Jeszcze około 500 metrów w górę. Z tego miejsca szczyt sprawia wrażenie nieosiągalnego. Same skały. Z każdym jednak krokiem i każdym zdobytym metrem góra wygląda przyjaźniej.
Pierwsze promienie pojawiają się na górskich zboczach. Z Mozambiku nadciągają jednak chmury. Gęste bałwany obłoków pędzą jedną z dolin w kierunku dwutysięcznych szczytów. Jednocześnie słońce rozświetla góry coraz intensywniejszymi barwami. Piękny spektakl chmur, gór i słońca. Gdy już się wydaje, że po podejściu na najbliższe skały zobaczymy szczyt, okazuje się, że przed nami jest jeszcze jedno podejście, jeszcze jedna łąka albo przełęcz do zdobycia. Chmury opanowały już okoliczne szczyty i nieśmiało zmierzają w kierunku Bingi.
Zdobyliśmy najwyższą górę Mozambiku
Chłoniemy cudowne widoki. Do wierzchołka zostało już niewiele. Widzimy już chyba skały na szczycie. A może nam się wydaje, bo nawet nie wiemy co w zasadzie mamy tam zobaczyć. Nagle nadciągają chmury i nie widać nic dookoła. Gubimy trasę. Domyślamy się tylko, w którym kierunku iść. To bez wątpienia najtrudniejszy odcinek. Nie tylko przez mgłę. Przede wszystkim przez wielkie głazy. Tu już musimy pomagać sobie rękoma. Zrobiło się zimno. Łukasz pierwszy odnalazł dobrą drogę we mgle. Ja się jeszcze męczę. Przewodnik zniknął. Tracę przekonanie, że to właściwe miejsce. Dostrzegamy fragment blachy, dziurę po istniejącym tu kiedyś znaku i betonowy pomnik nadgryziony mocno zębem czasu. To musi być to miejsce! Zdobyliśmy najwyższą górę Mozambiku!
Schodzimy tą samą drogą. Najpierw ostro czterysta metrów w dół. Później łąki, skały, łąki, skały, kilka ostrzejszych zejść i przed naszymi oczami pojawia się chata. Płomienie wciąż trawią góry. Piękne, wysokie, falujące jeszcze wczoraj na wietrze trawy, poszły z dymem. Pozostały po nich jedynie wypalone czarne kępki. Przygnębiający widok.
Relacja i zdjęcia z podróży na najwyższa górę Mozambiku
Relacja z podróży na najwyższą górę Mozambiku i wędrówki na Mount Binga w roku 2017 na blogu
Zdjęcia z podróży na najwyższą górę Mozambiku i wędrówki na Mount Binga w roku 2017